Renta socjalna w sejmie. A co z pułapką rentową i całą resztą bałaganu?

Wieczorem, 5 marca br. sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny pochyliła się nad obywatelskim projektem ustawy o podniesieniu kwoty renty socjalnej z 1780,96zł brutto do kwoty minimalnego wynagrodzenia za pracę (obecnie to 4242zł brutto). W posiedzeniu uczestniczyli – poza posłami – przedstawiciele tzw. strony społecznej, którzy odpowiednio wcześniej zgłosili taką chęć (w tym Jolanta Kramarz – Prezeska naszej Fundacji).

Zasadniczo posłowie reprezentujący wszystkie główne siły w sejmie zadeklarowali poparcie dla tego projektu. Zwracano jednak także uwagę na trzy – skądinąd oczywiste – wątpliwości:

  1. Podniesienie tylko renty socjalnej narusza konstytucyjną zasadę równości, gdyż prawo gwarantuje najniższą rentę w kwocie 1780,96zł nie tylko rencistom socjalnym, ale także tym, którzy pobierają rentę uczniowską, rentę rodzinną, rentę „pracowniczą” z tytułu całkowitej niezdolności do pracy oraz emerytom (spełniającym wymóg stażu pracy). Jak zatem uzasadnić podniesienie tylko renty socjalnej? Dodajmy, że rentę socjalną pobiera około 290 tysięcy osób, zaś rentę lub emeryturę w najniższej gwarantowanej przez państwo wysokości ok. 440 tysięcy osób.
  2. Skutki finansowe tej operacji będą wielokrotnie wyższe, niż przyjęli to wnioskodawcy, tj. zamiast zakładanych 4-5 mld zł, wyniosą co najmniej 10 mld zł rocznie, co – jak wskazał przedstawiciel ministra finansów – stanowi ryzyko dla finansów państwa.
  3. Samo tylko podniesienie kwoty renty socjalnej jest dalece niewystarczające, gdyż taką zmianę należy precyzyjnie wkomponować w cały system świadczeń socjalnych, w tym zwłaszcza skorelować z ustawą o świadczeniu wspierającym.

Na marginesie trzeba wskazać, że wynagrodzenie minimalne wynosi 4242zł brutto, ale w tym zawiera się – poza podatkiem i składką na NFZ – także składka emerytalna, rentowa i chorobowa. Zatem kwota ta w typowej sytuacji wynosi netto ok. 3200zł. Zaś renta socjalna jest oskładkowana tylko podatkiem oraz składką na NFZ, co od kwoty 4242zł brutto daje kwotę netto ok 3 800zł. Czy to da się obronić? Nie wiem.

Przy tej okazji nie sposób pominąć ciągle nierozwiązany problem tzw. pułapki rentowej, czyli ograniczenia w osiąganiu przychodu przez rencistów pod rygorem zmniejszenia lub zawieszenia świadczenia. Byłoby dobrze, gdyby przy okazji prac nad rentą socjalną dodać i ten element korekty systemu świadczeń.

Gruntownej rewizji wymaga także prawo i praktyka ZUS w zakresie weryfikacji rent (art. 107 ustawy emerytalnej oraz uchwała Sądu Najwyższego z 12.12.2011r., sygn. UZP 7/11 daje ZUS-owi władzę absolutną nad rencistą). W próżni prawnej działają też biegli sądowi, w tym orzekający w sprawach rentowych. RPO od wielu lat domaga się uchwalenia ustawy o biegłych sądowych. Uregulowałaby ona m. in. kwestię konkursów na biegłych sądowych, ich kwalifikacji, odpowiedzialności itd. Być może należałoby się też przyjrzeć podstawom, na jakich orzekają lekarze orzecznicy ZUS, czyli Standardom orzecznictwa lekarskiego ZUS. Ot, taka niepozorna książeczka wydana przez ZUS. Tymczasem jest to dokument o centralnym znaczeniu dla praw rencistów, gdyż zawiera wytyczne w zakresie tego jak ma orzekać lekarz w poszczególnych rodzajach schorzeń. Takie wytyczne powinny być określone nie w „książeczce ZUS”, ale co najmniej w dokumencie wydawanym na podstawie ustawy, w określonej transparentnej procedurze, uwzględniającej dorobek nie tylko nauk medycznych, ale także innych nauk, np. ergonomii, doradztwa zawodowego itp.

Patologią jest nadużywanie przez ZUS przyznawania rent na 1-2 lata. Tytułem przykładu: mam przyjaciół, którzy cierpią od 10-20 lat na schizofrenię i inne choroby psychiczne. Przyznawanie im rent okresowych nie dość, że jest wątpliwe medycznie, to powoduje u nich stan permanentnej niepewności oraz lęk przed samym tylko myśleniem o pracy.

Ale o tym jeszcze kiedyś napiszemy.

dr Tomasz Włodek