Emocje, emocje?

Emocje, emocje… Zachowywanie się niczym dobrze zaprogramowana maszyna nie jest szczytem aspiracji nikogo z nas, jak sądzę. 

A jednak… chyba trochę za łatwo, w imię powyższego stwierdzenia, pozwalamy emocjom rządzić naszym życiem. Gorzej, że naturalne wydaje nam się że nasze emocje rządzą życiem psów. 

Obserwacja dotycząca naszego gatunku, o której powie nam każdy psi trener: ludziom łatwiej jest skarcić psa gdy się na niego zdenerwują. Podobnie jest z pochwałą. Kochamy nasze psy, jesteśmy do nich przywiązani, a kiedy przyjdzie do zasygnalizowania im, że zrobiły coś dobrze, oj, coś szwankuje. Mało jest tych pochwał, kiedy się pojawiają, są wyduszane z ogromnym trudem, no i jakże często polegają na wypowiedzeniu grobowym głosem smętnego ?dobry pies!?, czego jako żywo zwierzak za coś radosnego nie przyjmie. Wstydzimy się? Uważamy, że dobra praca psa nam się należy ? a skoro tak, to po co chwalić? 

Niby banalne, niby każdy się zgodzi, że tak to jest; a przecież, jeśli się trochę nad tym zjawiskiem zastanowimy to dojdziemy do wniosku, że wbrew pozorom rozgrywanie rozmaitych sytuacji na zimno, odgrywanie emocji (a nie pozwalanie aby te realne nas ponosiły) przynosi znacznie większy pożytek. 

Do dziś pamiętam przykrą scenę, której byłam świadkiem: pewna pani, propagująca tak zwane ?pozytywne szkolenie psów?, mocno i długo szarpała swojego psa za kark, i to w sytuacji, w której powinna raczej udzielić mu wsparcia. Na mój żywiołowy protest odpowiedziała: ?Ach, to się nie liczy, zdenerwowałam się!?. 

Coś w tym jest. Wydaje się, że dla większości ludzi fakt, że działają w emocjach nie tylko ich usprawiedliwia, nie tylko zwalnia z myślenia, ale na dodatek niejako z góry niesie ze sobą założenie że każda wyrządzona psu przykrość się nie liczy. Nie istnieje ? bo przecież nie była wyrządzona świadomie. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt, że ? niestety, niestety ? nasze psy jakoś nie bardzo umieją przyjąć do wiadomości, że ten układ tak działa. 

Psi świat jest prosty i uporządkowany. Gdy zdarzy się przestępstwo przeciwko psiemu dobremu wychowaniu, wejście w sferę innego psa, przekroczenie reguł ? następuje szybka, mocna, gwałtowna fizyczna reakcja, skarcony pies kaja się i w psim języku zapewnia, że przyjął do wiadomości naganę i… wszystko natychmiast wraca do poczciwego stanu równowagi. Lubimy się, karcimy tylko niewłaściwe zachowania. 

My, ludzie, z naszym skomplikowanym procesem myślowym i uleganiem uczuciom znacznie komplikujemy psom życie. Z jednej strony chcielibyśmy samych siebie postrzegać jako dobrych i sprawiedliwych, z drugiej ? łatwo ulegamy zdenerwowaniu. Ulegamy też złudzeniu, że najgorszym, co może spotkać zwierzę, jest przemoc fizyczna, zaś długotrwała przemoc psychiczna jakiej niejednokrotnie poddajemy naszych braci mniejszych nie stanowi dla nas problemu. Wręcz nie postrzegamy jej jako przemocy. Szarpnięcie za obrożę zdarza się pewnie każdemu, ale jak wiele osób czuje się po nim jakoś… niewyraźnie? No bo jakże to tak, szarpnąć naszego kochanego pieska… W tej sytuacji wiara w to, że działaliśmy w emocjach (a więc możemy się rozgrzeszyć) działa uspokajająco ? i dlatego też wiele osób przeżywa najbardziej gdy owego szarpnięcia ma użyć po przemyśleniu, nie pod wpływem nagłego gniewu, tylko, na przykład, aby uzyskać pewien szkoleniowy efekt. 

Dla większości z nas niełatwe jest też założenie, że natychmiast po negatywnym bodźcu powinniśmy dać psu odczuć akceptację i zadowolenie z poprawienia zachowania. Takie szybkie przerzucenie się od nagany do pochwały jest dla nas trudne (znów: dlatego właśnie, że nieświadomie utożsamiamy to z przerzucaniem się z jednego rodzaju emocji w inne). Jeżeli już pokazaliśmy komuś, że coś źle zrobił, to potem dosyć długo wracamy do stanu równowagi; najczęściej następuje, nazwijmy to, okres dąsów. Lubimy dać komuś do zrozumienia, że nas zranił lub postawił w kłopotliwym położeniu i że proces wybaczania mu tego karygodnego postępku trochę potrwa. Takie zachowanie nie za bardzo ma przełożenie w psim świecie, w którym emocje są proste a konfliktowe sytuacje rozwiązuje się jak najszybciej, ekonomicznie… Dla nas z kolei to psie ?jak najszybciej? bywa zdecydowanie zbyt… dobitne ? stąd np. cywilizacyjne nawoływania o całkowite wyeliminowanie agresji w psach jako gatunku. 

Wracając do rozsądnego gospodarowania emocjami: czym tak naprawdę możemy zabić radość życia w naszym psie? Bezustannym niezadowoleniem z niego. Ciągłym ? choć dla nas, zdawałoby się, delikatnym i subtelnym ? dawaniem do zrozumienia jemu, sobie i naszemu otoczeniu, że nie jest, no nie jest doskonały, co nas, ma się rozumieć, frustruje. 

Warto to przemyśleć. Co jest do poprawienia w pracy psa, poprawić, najlepiej z pomocą fachowca, jak najszybciej i skutecznie ? a marudzenie, jako nieefektywne i szkodliwe, odrzucić w kąt. 

Autor: Paulina Łukaszewska