Metody szkolenia psów przewodników

(Paulina Łukaszewska)

Szkolenie psa przewodnika to długotrwały i dość skomplikowany proces. Składają się na niego takie elementy, jak: wybór odpowiedniego psa (kandydata na przewodnika), proces jego socjalizacji i szkolenia wstępnego (który ma po prostu przygotować zwierzę do życia w świecie i rodzinie), szkolenie specjalistyczne i wreszcie ? wspólna praca z osobą niewidomą.

Współpraca ta nie dotyczy tylko okresu przekazywania psa; co tu kryć: i pies, i człowiek uczą się przez całe wspólne życie. Dotyczy to nie tylko stałego utrzymywania psa w dobrej dyspozycji do pracy, lecz także pewnych modyfikacji jego zachowań w związku z bardzo konkretnymi oczekiwaniami osoby niewidomej, z jej sposobem poruszania się, trybem życia, temperamentem czy szczególnymi potrzebami.

Socjalizacja

Socjalizacja to ? najkrócej mówiąc ? zapoznanie psa (najczęściej szczeniaka) z wszelkimi zjawiskami, z jakimi ma szansę zetknąć się w ciągu życia. Chodzi o to, żeby je poznał i nauczył się odpowiednio na nie reagować ? albo nie reagować wcale. W pierwszej kolejności pies dowiaduje się, że te zjawiska w ogóle istnieją, następnie ? że nie są groźne. Ostatni etap to nauczenie go prawidłowego zachowania w zetknięciu z tymi bodźcami.

Głośno działające pojazdy, przejeżdżający blisko zwierzęcia rowerzyści czy rolkarze, dziwnie ubrani albo nietypowo poruszający się ludzie, inne zwierzęta (nie tylko psy czy koty), ale i przeróżne, nieraz nietypowe podłoża, rozmaite architektoniczne rozwiązania przestrzeni, bariery… ? z tym wszystkim powinien się zapoznać właściwie każdy pies. Dla przyszłego przewodnika jest to obowiązkowe.

Bardzo młody szczeniak ma ograniczone możliwości skupiania uwagi, wymaga też bardzo dużo wsparcia i opieki. Dlatego kardynalnym błędem, jaki można popełnić przy próbach socjalizacji, jest wprowadzanie go od razu do środowiska, w którym rozmaite bodźce zupełnie go przytłoczą.

Zdarza się, że opiekun psiaka ambitnie postanawia pokazać mu jak najwięcej świata w jak najkrótszym czasie, więc zabiera szczenię, które dopiero co skończyło kwarantannę (i wychodzi na pierwsze spacery), do centrum handlowego, na festyn pełen hałasu, do wesołego miasteczka… Za dużo bodźców atakujących wszystkie psie zmysły naraz ? i szczenię popada w apatię, nie mogąc sobie poradzić z zalewem wrażeń.

Tymczasem socjalizację powinno się przeprowadzać stopniowo, najlepiej zaś stworzyć sobie pewien ramowy plan. Nie chodzi o niewolnicze trzymanie się tabelki czy spisu, który sobie sporządzimy, jednak zawsze warto mieć skrótowy szkic ? plan działań. Choćby taki, w myśl którego jednego dnia wędrujemy na pętlę autobusową i pokazujemy psu stojące pojazdy, ale z wsiadaniem wstrzymujemy się do następnego dnia. Pierwsza podróż autobusem też nie powinna stanowić pretekstu do długiego zwiedzania miasta. Jeden, dwa przystanki to dobry pomysł, zwłaszcza że pies powinien mieć trochę czasu ? kolokwialnie rzecz ujmując ? na przemyślenie wszystkiego, co mu się właśnie przydarzyło.

Drugi błąd, który niestety dość często przydarza się nawet bardzo doświadczonym psiarzom, to niedostateczne wspieranie psa na tej nowo rozpoczętej drodze przez życie. Cokolwiek by się nie działo i jakkolwiek by się pies nie zachowywał, powinien mieć poczucie, że zawsze znajdzie oparcie w człowieku, że jego właściciel go obroni, znajdzie wyjście z najtrudniejszej nawet sytuacji.

Jakże często ludzie zostawiają swoje psy z jakimś problemem ? nieważne czy rzeczywistym, czy trochę sztucznie stworzonym w psiej głowie ? i wymagają, żeby same sobie z nim poradziły. Potem zaś dziwią się, że ich własny pies podejmuje decyzję w zupełnym oderwaniu od przewodnika, że niezbyt zwraca uwagę na sygnały płynące od człowieka. Dlaczego miałoby być inaczej, skoro w szczenięctwie nauczono go, że człowiek nie jest w stanie mu pomóc, co więcej ? ma kłopoty z podjęciem decyzji w kryzysowej sytuacji?

Rodziny zastępcze

Okres socjalizacji przypada najczęściej na pobyt psa w rodzinie zastępczej. Odpowiedzialność za ten niezwykle ważny etap w jego życiu spada więc na zajmujących się nim wolontariuszy.

Rodzina zastępcza to osoba lub grupa osób biorąca szczeniaka na odchowanie po to, żeby od początku zaznał normalnego życia wśród ludzi. Nie jest najważniejsze to, czy ktoś, kto postanawia zostać wolontariuszem, ma liczną rodzinę czy mieszka sam, liczy się ilość czasu i troski, jaką taka osoba może dać psu. Ktoś, kto decyduje się na taką działalność powinien być otwarty i szczery; to wymaganie wypływa z faktu że ktoś taki może łatwiej zgłosić trenerowi dostrzeżony problem, nawet z pozoru drobny i wydawałoby się nie mający większego znaczenia. A kłopoty z zachowaniem potrafią w wieku szczenięcym bardzo szybko narastać i ? co gorsza ? przeistaczać się w trwały nawyk.

Bardzo ważne jest dobre współdziałanie ze szkoleniowcem. Nie ma tu miejsca na własne ?metodyczne wynalazki?, a każdą wątpliwość należałoby omówić ze współpracownikiem, który w przyszłości będzie przecież brał odpowiedzialność za wyszkolenie psa.

Istotną kwestią jest planowanie ilości czasu, jaki ?zastępczy rodzic? może realnie poświęcić psu. A czas ten ? jego ilość i jakość ? jest nie do przecenienia zważywszy na kwestie zapoznawania psiaka ze światem. To nie tylko spacery w parku i nauka podstawowych komend pod okiem trenera ? to jeżdżenie z psem środkami komunikacji, bywanie w wielu miejscach o rozmaitym natężeniu hałasu, zapoznawanie go z wieloma typami schodów, przejść podziemnych, wind, pokazywanie nietypowych rozwiązań urbanistycznych, nauka chodzenia po dziwnych dla niego podłożach. Nawet zapraszanie do domu gości różnej płci, w różnym wieku i w różnej kondycji fizycznej! Słowem: wiele godzin poświęconych wyłącznie psiemu podopiecznemu. Osoba, która pracuje w korporacji po 10?11 godzin dziennie, nie może myśleć o takiej formie wolontariatu.

Trening podstawowy i specjalistyczny

Trening podstawowy to nauczenie młodego psa ?cywilnych? reguł posłuszeństwa: wracania na komendę (bezwzględnego!), kilku komend przydatnych w życiu, zostawania, ładnego chodzenia na smyczy.

Nauka ta ma na celu zmianę naturalnych zachowań. Stadne zwierzę, jakim niewątpliwie jest pies, uczymy ignorowania innych przedstawicieli jego gatunku, niezbierania z ziemi odpadków (przykry dla właścicieli, dla psa absolutnie naturalny nawyk), nieciągnięcia na smyczy, wreszcie ? długiego wyciszenia w oczekiwaniu na pracę, a to już wymaga poważnej ingerencji w sferę emocji (psa uczy się panowania nad ekscytacją). Tego typu zadań podejmuje się najczęściej trener.

Jest jednak jeszcze dodatkowa praca do wykonania: socjalizacja, przyzwyczajenie psa do urbanistycznych układów miasta, pokazanie mu różnorakich podłoży, na jakich przyjdzie mu pracować, nauczenie bezpiecznego wchodzenia do środków komunikacji, przechodzenia po kratkach wentylacyjnych itd. W tej dziedzinie doskonale sprawdzą się zastępczy opiekunowie psa.

Z kolei trening specjalistyczny ? w szorkach ? jest przeprowadzany zawsze przez trenera, tu już dobra wola i uczucie do psa muszą ustąpić przygotowaniu merytorycznemu i umiejętnościom praktycznym. Podczas tego treningu pies uczy się prowadzenia osoby niewidomej, skręcania w prawo i lewo (na komendę), doprowadzania do ławek i innych siedzisk, wskazywania drzwi, wind, przejść dla pieszych, omijania przeszkód, zaznaczania krawężników i schodów. Cała ta praca określona bywa słowem ?zadaniowość? ? pies uczy się poruszać od zadania do zadania określanego komendą.

Warto tu wspomnieć, że szkolenie przewodników (i wstępne, i specjalistyczne) opiera się na najbardziej podstawowych zasadach, na jakich uczą się psy. To nie magia ani wiedza tajemna, choć ? z uwagi na wagę zadań, jakie ma wykonywać taki pies ? powinni je prowadzić doświadczeni szkoleniowcy.

Nie istnieje jeden wyjątkowy, jedynie słuszny wzorzec postępowania, bo przecież psy, także te selekcjonowane do roli przewodników, są różne: mają większy lub mniejszy temperament, są bardziej lub mniej wrażliwe. Generalnie najpierw pokazuje się psu bardzo wyraźnie, jakiego zachowania się od niego oczekuje, z początku w możliwie najprostszych sytuacjach, tak aby w ogóle pojął zamysł tego czy innego ćwiczenia, a przy tym nagradza się próby idące w dobrym kierunku. Po upewnieniu się, że zwierzak zrozumiał, o co chodzi, tworzy się takie warunki, żeby z kolei zrozumiał, że wykonanie komendy jest dla niego najbardziej opłacalne, a zlekceważyć jej nie warto. W późniejszych etapach komplikuje się wykonanie zadania przez wprowadzanie wielu zmiennych i czynników rozpraszających.

Posłuszeństwo i wyuczone nieposłuszeństwo

Fakt, że psy tak dobrze sprawdzają się jako przewodniki, świadczy o tym, jak niebywale elastycznym i zadziwiającym są gatunkiem. Świadczy o tym zarówno ich wyuczona perfekcja w wykonywaniu komend, jak i umiejętność zastosowania innego rozwiązania, czyli poddania własnej ocenie sytuacji kryzysowej. Gotowość do zachowania się w sposób świadomie nieposłuszny jest najbardziej widoczna u psów doświadczonych i o mocnej psychice. Te delikatniejsze miewają z tym więcej kłopotów; siłą rzeczy nie są na tyle pewne siebie, żeby np. zignorować powtórzoną kilkakrotnie komendę.

Na pewno każdy z nas choć raz słyszał opowieść o tym, jak to pies nie posłuchał wydanej mu komendy (dajmy na to: nie poszedł zwykłą drogą po osiedlowej alejce, tylko uparcie skręcał, zmuszając swojego opiekuna do ominięcia świeżo wykopanej ? akurat na środku owej alejki ? dziury).

Mimo że wygląda to na działanie całkowicie instynktowne, możemy być niemal pewni że trener długo pracował nad tym, by pies zrozumiał również pewną regułę mówiącą, że… człowiek nie zawsze wie lepiej. W życiu osoba niewidoma jest opiekunem psa i jej rozkaz powinien być bezwzględnie wykonany, w pracy zaś ostateczną decyzję zdarza się podejmować psu.

Żeby wypracować ten sposób rozwiązywania problemów przez psa, trzeba upewnić się najpierw, jak bardzo jest on zaawansowany w treningu. Posłuszeństwo bowiem zawsze jest sprawą kluczową. Nie można pokazywać niedouczonemu zwierzęciu, że może wyłamywać komendy, bo zaowocuje to problemami w przyszłości. Jeśli jednak pies prowadzi już dobrze i pewnie, reagując na polecenia, przy tym na wskroś dobrze zna swoje powinności, stawia się go w sytuacji, która będzie od niego wymagała działania kreatywnego ? na przykład naprowadza się psa na przeszkodę ewidentnie nie do pokonania w sposób, jaki zaleca opiekun. Pies, nawet bardzo zaskoczony, w końcu spróbuje zmodyfikować wykonanie czynności. I oto przeszkoda zostaje ominięta, a on uczy się ? poznając coraz to nowe wersje i warianty tego systemu ? że czasem ostatnie słowo należy do niego.

Świadome nieposłuszeństwo dotyczy sfery pracy w szorkach. Absolutnie nie można kłaść mniejszego nacisku na wypracowanie posłuszeństwa cywilnego, takiego w życiu poza pracą. W gruncie rzeczy obie te sfery łączą się ze sobą i pies, który stwarza problemy w codziennym obcowaniu, najczęściej ujawnia jakieś mankamenty podczas prowadzenia osoby niewidomej.

Dlatego warto pozostawać w kontakcie ze swoim trenerem i zgłaszać mu niepokojące zachowania psa, nawet gdy zdarzyły się poza pracą. Dobrze jest, gdy zalecenia trenera dotyczące codziennego życia są przestrzegane, nawet jeśli korci rozluźnienie dyscypliny czy jakieś eksperymenty z nowymi zabawami. Osoba niewidoma przebywa z psem praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę, oczywiste jest więc, że układa ona psa pod kątem swoich wymagań, swojego trybu życia. Warto jednak słuchać, co na temat naszego pupila mówi jego trener.

Szorki i smycz

Uprząż psa przewodnika składa się z szorek (szelek) i połączonego z nimi sztywnego uchwytu ? pałąka, który trzyma osoba prowadzona. Poza tym zwierzę ma na sobie obrożę i smycz.

Istnieje wiele typów uprzęży. W krajach anglosaskich na przykład używa się często szorek z uchwytem wygiętym w jedną stronę, co ma ułatwiać trzymanie go przez osobę niewidomą.

Pałąk jest połączony z uprzężą rozmaitymi typami zamocowań.

Naukowcy z Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej w Wiedniu przeprowadzili badania, z których wynikało, że im sztywniejsze jest połączenie pałąka z szelkami, tym człowiek lepiej odczuwa ruchy psa, jednak jednocześnie tym większy dyskomfort sprawia to zwierzęciu. Przy prowadzeniu osoby niewidomej pies odczuwa bowiem stały, dość silny boczny nacisk na klatkę piersiową. Słowem, wybór szelek to rodzaj kompromisu między wygodą i potrzebami osoby niewidomej a zapewnieniem jak największego komfortu psu.

Niejednokrotnie poszczególne szkoły psów przewodników używają jednego, ?swojego? typu szelek, który jest niejako ich znakiem firmowym. Niemal wszyscy umieszczają na uprzęży tabliczki z informacją, że pies pracuje i nie należy go rozpraszać.

Zarówno szorki, jak i smycz to narzędzia komunikacji z psem, przy czym szorki spełniają rolę kluczową, pozwalają bowiem wyczuwać ruchy psa, ustawienie jego ciała. Smycz pełni rolę pomocniczą ? na przykład przy wsiadaniu i wysiadaniu ze środków komunikacji, a czasami… do korekty zachowania psa. Przydatna do tych zadań smycz powinna mieć ok. 150 cm długości. Popularne smycze automatyczne (typu fleksi) nie nadają się do używania w czasie pracy, a i w wolnym czasie potrafią przysporzyć nieco kłopotu. Operowanie automatycznie zwijającą się i rozwijającą taśmą, przy pomocy niezbyt wygodnego, mało poręcznego uchwytu, wymaga pewnej wprawy. Smyczy fleksi nie znoszą przechodnie, nie raz ?piłowani? znienacka owijającym się wokół nich sznurkiem. Zaletą takiej smyczy jest możliwość wypuszczania na niej psa na odległość kilku metrów. Wiele osób bardzo sobie ją ceni, twierdząc, że jest wygodna pod warunkiem zachowania podstawowych zasad posługiwania się nią, tzn. kontrolowania słuchem, gdzie znajduje się pies, czy prowadzenia go od strony trawnika (a nie np. od ulicy albo ścieżki rowerowej).

W czasie pracy lepiej poprzestać na zwykłej taśmowej lub skórzanej smyczy o możliwie najprostszej konstrukcji, bez dodatkowych kółek czy karabińczyków.

Na rynku jest ogromny wybór obroży. Najwygodniejsze są chyba te taśmowe (które na dodatek występują w ogromnej liczbie wersji kolorystycznych, nieraz bardzo wyrafinowanych) ? wyposażone w wygodne plastikowe zapięcia. Co bardziej zaawansowane technicznie mają specjalny stoper pozwalający na blokadę klamerki, uniemożliwiający nagłe rozpięcie obroży.

Także obroże skórzane, klasycznie zapinane na metalowe sprzączki, zaspokoją każdy chyba gust. Obroże łańcuszkowe najczęściej występują w postaci zacisków i półzacisków.

Co do metalowych obroży ? trzeba wziąć pod uwagę także fakt natury estetycznej. Potrafią brudzić sierść, co najwyraźniej widać na jasnym futerku biszkoptowych labradorów.

Warto w tym momencie wspomnieć o kagańcu. Co prawda pies przewodnik jest zwolniony z obowiązku jego noszenia, to jednak sprzęt ten, nawet rzadko używany, powinien znajdować się w domu na wszelki wypadek. Bywa przydatny w lecznicy weterynaryjnej albo podczas swobodnego spaceru (nie pracy!) z psem, który niekiedy… lubi się poczęstować tym czy owym z trawnika.

Niedopuszczalne jest używanie ciasnych kagańców z materiału czy sztucznego tworzywa. Producenci usiłują, niestety, przedstawiać je jako ?lekkie? czy ?miękkie?, prawda jest zaś taka, że są one niedostosowane do fizjologii psa, nie pozwalają mu swobodnie oddychać i drażnią wąsy czuciowe. Zasada doboru kagańca jest prosta: pies powinien w nim dość swobodnie otwierać pysk. Warto w związku z tym poszukać kagańca tzw. fizjologicznego, metalowego lub z metalu powleczonego plastikiem. Wygląda on dość groźnie, jest bowiem szeroki i obszerny, ale w związku z tym bardzo dla zwierzaka komfortowy. Całkiem dobre pod tym względem są też niektóre kagańce plastikowe.

Współpraca z osobą niewidomą

Niezwykle ważna kwestia: przekazywanie psa przewodnika nowo upieczonemu właścicielowi jest akcją rozciągniętą w czasie. Ponieważ trener i niewidomy spotykają się na tym etapie stosunkowo często, byłoby dobrze, aby trener, oprócz niewątpliwych umiejętności szkoleniowca, był też niezłym pedagogiem oraz by posiadł podstawowe umiejętności społeczne. Mizantrop raczej się tu nie sprawdzi.

Przekazywanie psa to proces naprawdę bardzo stresujący dla osoby niewidomej, choćby była ona znakomicie przygotowana teoretycznie. Większość uczniów stwierdza, że po spotkaniu z trenerem czuje się bardzo zmęczona. Nic w tym złego, świadczy to jedynie o tym, jak wyczerpująca jest intensywna praca z własnym ciałem i psychiką. Do tego bowiem lekcje te się sprowadzają.

Nadmiernie wymagający, roszczeniowy czy mówiący niezrozumiałym językiem trener może sprawić, że spotkania będą postrzegane jako bariera niemal nie do przejścia, podczas gdy szkoleniowiec, który okazuje uczniowi szacunek i go wspiera, może znacznie złagodzić stres.

Jednak jest i druga strona medalu. Osoba niewidoma powinna w warstwie merytorycznej zdać się na trenera, zaufać mu i starać się wykonywać jego polecenia, słuchać podpowiedzi i rad. Umiejętność oddzielenia krytyki zachowań od czysto personalnej krytyki osoby jako takiej jest w tym przypadku bardzo cenna.

Jak zwykle w sytuacjach wymagających współdziałania dwojga ludzi (lub większej grupy) najlepiej jest, gdy obie strony czują do siebie sympatię. Nie zawsze tak bywa, ale jedno jest pewne: nie musimy się lubić, ale powinniśmy mieć dla siebie szacunek. Na tej bazie można wiele wybudować.

Osoba niewidoma z psem przwodnikiem na przejściu przez ulicę.
Przekazywanie psa odbywa się w ten sposób, że po wstępnym zapoznaniu się ze zwierzęciem niewidomy zaczyna poznawać tajniki jego pracy podczas wspólnych lekcji z trenerem, aby w końcu skoczyć na głęboką wodę i zabrać psa do domu. Większość szkoleniowców dostrzega konieczność bardzo starannego przygotowania uczniów do bycia z psem na co dzień, dlatego duży nacisk kładą na opanowanie tak zwanego cywilnego posłuszeństwa. Wielu z nich zauważa, że to właśnie w tym obszarze pojawiają się często większe problemy niż w późniejszym doskonaleniu pracy psa jako przewodnika.

Jakiekolwiek kłopoty by się nie pojawiły, trener jest do dyspozycji osoby niewidomej zawsze. Zazwyczaj przyjmuje się, że wzajemne ?docieranie się? nowego właściciela i psa trwa około pół roku i w tym czasie owa pomoc jest najintensywniejsza, włącznie z przyjazdami do miejsca zamieszkania osoby niewidomej. Późniejsze kontakty stają się, siłą rzeczy, rzadsze, ale trener zawsze powinien być gotowy do udzielenia rad czy pomocy w ewentualnej retresurze, bo i takie potrzeby się czasem pojawiają.